Zacznę chyba od tego jak w ogóle do Berlina się dostać, jak
pewnie wszyscy wiecie możliwości jest całe mnóstwo, podróże po Europie to już
od jakiegoś czasu nie problem, a Berlin to już w ogóle całkiem przyjemna bajka,
bo "umiejscowiony jest" naprawdę blisko Warszawy w porównaniu z innymi miastami Europy. My
spośród ogromu możliwości wybraliśmy podróż własnym samochodem, decyzję tę
podjęliśmy z kilku powodów. Po pierwsze po sprawdzeniu cen biletów na inne
środki lokomocji w interesującym nas terminie (przede wszystkim pociągu i
polskiego busa) uznaliśmy, że podróż samochodem będzie najtańsza. W Berlinie
byliśmy we czwórkę, mamy ekonomiczny i duży samochód na gaz (jaka autoreklama), zrzucając się na
paliwo, myślę, że wydaliśmy około 300 zł łącznie mniej na sam dojazd (co daje
każdemu z naszej czwórki około 75 zł ekstra na inne szaleństwa) niż gdybyśmy
zdecydowali się na polskiego busa (w tym terminie, który nas interesował, ceny
biletów były raczej niekorzystne). Po drugie własny samochód równa się wygoda,
mogliśmy zabrać ze sobą zdecydowanie więcej rzeczy i nie musieliśmy się martwić
jak to wszystko upchnąć do małej walizki.
Ponadto nie ograniczały nas żadne sztywne godziny wyjazdu.
Warto tu wspomnieć, że mam pewien problem z punktualnością, który ostatnio
bardzo negatywnie odbił się na mojej podróży do Krakowa, kiedy to polski bus
odjechał beze mnie i mojej przyjaciółki, i mogę za to winić niestety tylko
siebie i ewentualnie korki w Warszawie. Musiałyśmy się w tej sytuacji pogodzić
z utratą pieniędzy zapłaconych za bilet oraz „przeprosić” z pkp i skorzystać z
ich usług, i w tym przypadku już na pewno być punktualne. Konkluzja jest taka,
że jadąc własnym samochodem te 5 minut spóźnienia, nie ma znaczenia.
Zatrzymanie się na stacji gdy Ktoś potrzebuje skorzystać z toalety, zjeść coś,
czy zapalić papierosa (choć tym nikt nie powinien się chwalić!) również nie
stanowi problemu. Zresztą co ja się będę na ten temat rozpisywać, każdy na
pewno sam wie, że jazda własnym samochodem ma sporo plusów. W tym przypadku
plusy wygrały z minusami. Warto czasem rozważyć tę opcję. Zazwyczaj z góry
zakłada się, że autobus, pociąg, a coraz częściej samolot (co jest ogromnym
plusem) będzie tańszy niż wyprawa własny autem, przy tak małej odległości i
kiedy się jedzie w kilka osób, czasem jednak bywa inaczej.
Kolejną bardzo ważną sprawą jest nocleg. Bez niego niestety
wycieczka może skończyć się co najwyżej spaniem na schodach do stacji metra i
przykrywaniem się własnym ręcznikiem lub koczowaniem na ławce, a mimo że pogoda
była dla nas bardzo łaskawa to jest to jednak średni pomysł na spędzanie nocy w
obcym mieście. W tym miejscu muszę napisać, że jestem dumna z tego jaką udało
mi się znaleźć fantastyczną okazję jeśli chodzi o nasz hotel, a właściwie
hostel. Smarthostel Berlin, bo tak się nazywa, znalazłam na booking.com i jak na
przyzwoitego studenta przystało skusiła mnie cena noclegu. Nie dałam się jednak
tak całkiem omamić niskiej kwocie i postanowiłam co nieco dowiedzieć się o tym
hostelu przed ostateczną decyzją. Okazało się, że na szczęście nie jest to
typowy hostel gdzie płaci się za łóżko, tylko wynajmuje się cały pokój w którym
jest również oddzielna łazienka, nie dzielona z innymi, czy też umiejscowiona
na korytarzu. Był to dla mnie warunek konieczny, zdecydowanie wolałabym
zapłacić nieco więcej i mieć swoją, prywatną łazienkę w pokoju. Ponadto opinie
osób, które tam spały były bardzo pozytywne. Pisano, że hostel jest czysty,
schludny, obsługa bardzo miła i pomocna. Lokalizacja również była dla nas
wyjątkowo korzystna, 5 minut pieszo do stacji U-bahn i stamtąd 7-10 min kolejką
do Friedriechstrasse. Zdaję sobie sprawę, że idealnie byłoby nocować mając 10
minut pieszo do Alexanderplatz, ale jak dla nas było to naprawdę wystarczające. Zdecydowanie polecam sprawdzić takie informacje jak
lokalizacja, opinie innych użytkowników, czy łazienka jest w pokoju przed wyjazdem.
Za dwie doby w pokoju dla czterech osób zapłaciliśmy łącznie
106 euro, co uważam za nie lada wyczyn, w Polsce często więcej się płaci za
nocleg. Jestem naprawdę zadowolona z
tego hostelu, wszystkie opinie znalezione w internecie okazały się prawdziwie.
Było czysto, przytulnie i miło. Byłam nawet pozytywnie zaskoczona kiedy po
całym dniu zwiedzania wróciliśmy do pokoju i zastaliśmy wysprzątaną łazienkę i
wyniesione śmieci. Wiem, że powinien to być standard, ale przyznam szczerze, że
nie liczyłam na to w hostelu za taką cenę. Naprawdę duży plus. Sama dzielnica w
której znajduje się Smarthostel Berlin o wdzięcznej nazwie Wedding nie jest zbyt
zachęcająca, bardzo zwyczajna i będąc szczerym raczej brzydka, ale my tak
naprawdę poza spaniem, spędziliśmy tam raczej niewiele czasu.
Jeżeli chodzi o poruszanie się po samym Berlinie,
zrezygnowaliśmy z naszego samochodu i wybraliśmy komunikację miejską, jest
zdecydowanie wygodniejsza i szybsza, szczególnie dla osób, które średnio znają
miasto, a w naszym przypadku raczej wcale nie znają. I tutaj kolejna
podpowiedź, jeżeli jedzie się większą grupą i raczej nie planuje się
podróżowania osobno warto kupić całodniowy wspólny bilet dla 5 osób, który
nazywa się Kleingruppen-Tageskarte, w naszym przypadku był tańszy niż gdyby
każde z nas kupiło 4 oddzielne bilety i to o jakieś 10 euro. Wiem, że nie są to jakie ogromne pieniądze, ale zdecydowanie można je przeznaczyć na coś
przyjemniejszego i warto korzystać z takich okazji. Chyba, że nie ma się w
ogóle zamiaru kupować biletu, ale to już całkiem inna atrakcja i my w sumie nie
mieliśmy na nią ochoty.
Jeżeli chodzi o same przygotowania do wyjazdu, moim
zdaniem zdecydowanie warto zaopatrzyć się przed wyjazdem w mapę miasta,
najlepiej z zaznaczonymi miejscami wartymi zobaczenia oraz z rozrysowaną mapą
komunikacji miejskiej, czyli w przypadku Berlina S-bahn i U-bahn. Ja dostałam
również od koleżanki przewodnik w którym były opisane różne zabytki,
restauracje i dzielnice miasta. Przeczytałam też całe mnóstwo poradników
internetowych, w których można było znaleźć wiele ciekawych wskazówek gdzie
warto w Berlinie się wybrać. Osobiście polecam zrobić takie rozeznanie przed
wyjazdem, wycieczki „w ciemno” z pewnością są ekscytujące, ale nie mówiąc już o
tym, że można się nieźle pogubić to przy tym jeszcze ominie nas wiele atrakcji.
W następnym poście o Berlinie napiszę jakie miejsca my odwiedziliśmy/ widzieliśmy.
Mam nadzieję, że choć odrobinę przydadzą się Wam moje
porady, a może zachęcą Was do podróżowania, choć do tego chyba nie trzeba
zachęcać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz