Kiedyś już wspominałam, że ztm jest dla mnie niekończącym
się źródłem inspiracji, powinnam chyba stworzyć dla niego oddzielny dział na
blogu. Takiej historii byłam dzisiaj świadkiem: pewna starsza kobieta z trudem
dobiega do autobusu stojącego na przystanku, a ten w momencie gdy ona już
prawie, prawie wsiada, zamyka drzwi i rusza. Taka sytuacja.
Moje pytania są następujące: Czy to autobusy i jakby z
automatu kierowca są dla ludzi nimi jeżdżących? Czy to ludzie są dla autobusów?
Ja naprawdę wszystko rozumiem, wiele się mówi o tym, że komunikacja
miejska, czy też jakakolwiek inna powinna być punktualna. Kierowcy, maszyniści,
motorniczy itp. są rozliczani z czasu, obcina się im premie za spóźnienia i
takie tam. Mimo wszystko zrodził się we mnie dzisiejszego poranka spory bunt, a
z ust wyrwało niezbyt ładne „co za bałwan z tego kierowcy” (tak, tak powiedziałam
to na głos, czasem mi się zdarza). W końcu gdyby nie było chętnych na
przejażdżki komunikacją publiczną, ta nie miałaby racji bytu. Gdyby ludzie nie
chcieli bądź też nie mieli potrzeby nią jeździć, autobusy i tramwaje, metra i
te wszystkie inne przestałyby istnieć, coś mi się tak przeczuwa, że nie
jeździłyby same dla siebie. Dlatego też nie rozumiem dzisiejszego zachowania
pana kierowcy i przykre jest dla mnie to, że nie pierwszy raz się z tym
spotkałam, a co gorsza nie raz sama padłam ofiarą rozgoryczonego pracownika
ztm.
Zapewne panowie i panie kierowcy mają nierzadko dosyć swoich
pasażerów, notorycznie się spóźniają, trzeba na nich czekać, drzwi im otwierać,
a potem psioczą jak to autobus za wcześnie przyjechał, kierowca nie poczekał,albo się śpóźnił, a
w ogóle to klimatyzacja nie działa, albo jest za zimo i wieje od okna. No
normalnie wziąć takich i zastrzelić! Sama jako pracownik banku, mam czasem
ochotę rzucić parę „łacińskich” słów w kierunku klientów z którymi rozmawiam. Nie
robię tego jednak i to nie tylko ze względu na to, że rozmowy są monitorowane i
prawdopodobnie zostałabym zwolniona, ale także dlatego, że gdyby nie ci
wydzwaniający klienci, nie miałabym pracy. Podobnie jest z kierowcami ztm, paniami
w sklepie, czy kosmetyczką. Gdyby nie było chętnych na usługi, które świadczą,
nie byłoby im po co pracować.
Trochę to rzecz jasna wyolbrzymione, bo ze względu na paru
wrednych kierowców, ztm raczej nie upadnie, a ludzie autobusami jeździć będą nadal,
jednak chciałabym zaapelować, żeby nie zapominać po co w ogóle komunikacja
publiczna została powołana do życia. Śmiem twierdzić, że to ztm jest dla ludzi
z jego usług korzystających, a nie odwrotnie.
Miłego podróżowania wszystkim życzę! Mam nadzieję w końcu
spotkać w Warszawie pana Wesołego Kierowcę o którym ostatnio opowiadała mi
koleżanka. Byłaby to całkiem miła odmiana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz