czwartek, 19 kwietnia 2012

Hejtujemy komedie romantyczne.




Mydlą oczy i robią ludziom wodę z mózgu. Jako nastolatka „karmiłam się” komediami romantycznymi, tymi  na maksa nierealnymi historiami. Naiwne! Wiara w to, że takie historie zdarzają się naprawdę to był jednak bardzo krótki epizod w moim życiu, którego praktycznie nie pamiętam. Potem jak przystało na rozsądną dziewczynę, wyśmiewałam nierealność fabuły tego typu filmów. I co z tego? Skoro każda kobieta choć przez chwilę marzy, żeby być bohaterką „Love actually” czy „Friends with benefits” lub jakiegoś innego romansidła. Na pewno są takie kobiety, które takich marzeń nie mają, ale jestem co do tego przekonana, że jest ich naprawdę niewiele. Mimo, że generalnie wolimy oglądać ambitniejsze kino, to do tych filmów często wracamy, bo to takie urocze, takie dołujące, takie piękne.

Cholerne filmy z cholernym happy endem! I może jestem nieco zgorzkniała i może zachowuję się jak typowy Polak, który uwielbia narzekać. Co z tego? Przecież to prawda i mam do tego prawo, przynajmniej choć trochę, byle nie za często. W prawdziwym życiu historie z komedii romantycznych nigdy nie mają tak wspaniałego zakończenia, mężczyzna wcale się aż tak nie stara, albo nie potrafi powstrzymać się od robienia głupot. W prawdziwym życiu rzadko się zdarza taka miłość od pierwszego wejrzenia, miłość, którą obie strony darzą się nawzajem. Życie jest zdecydowanie bardziej brutalne! Najwyraźniej Ktoś na górze woli jednak czarny humor, a nie cukrowe komedie romantyczne.

Generalnie pewnie jeszcze zdarzy mi się obejrzeć film z gatunku, który dzisiaj tak mi przyszło hejtować, ale myślę, że dopiero za jakiś czas. Życie trzeba wziąć w swoje ręce i samemu je kreować, a nie użalać się nad tym, że żaden scenariusz z taniego romansidła nie chce przypadkiem zdarzyć się w naszym życiu. Dlatego obecnie mówię karmieniu ludzi naiwnymi bajkami, czasem doprowadzającymi do łez (szczególnie w chwilowych brakach stabilności emocjonalnej), stanowcze nie! Czas wziąć się w garść i wyrosnąć z tego!

4 komentarze:

  1. Ja również komediom romantycznym mówię NIE! (przynajmniej w chwili, kiedy to piszę :P). Niestety, z moich obserwacji wynika, że im bardziej staram się postępować w swoim życiu racjonalnie, tym bardziej nasze myśli i marzenia dążą do tego typu historii. W moim odczuciu najgorsze jest, kiedy rozczulam się w trakcie wzruszającego filmu, a nie umiem zauważyć, że takie sytuacje mogą zdarzyć się w życiu (bo podobno mogą...).
    Niestety, życie to nie bajka i nie uświadczymy w nim książąt, ba- nie uświadczymy w nim nawet odźwiernych gotowych oddać za nas życie!
    W prawdziwym świecie miłość nie będzie czekać- nie odwzajemnisz uczuć- nie licz, że jak się w końcu obudzisz zobaczysz obok siebie nadal wpatrzonego w Twoją osobę Tego Jedynego.
    W prawdziwym świecie często okazuje się nawet, że miłość nie tylko nie czeka, ale również w ogóle się nie pojawia- stara historia o dwóch połówkach pomarańczy wydaje mi się coraz bardziej naciągana...
    W dobie blachar, fotek, szybkich randek zakończonych jeszcze szybszym seksem, czasem seksu bez randek zaczynam się zastanawiać czy miłość to nie jest tylko temat na baśń...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tym właśnie rzecz, odnoszę wrażenie, że historie z komedii romantycznych za jakiś czas będziemy zaliczać do gatunku sf.
      dlatego też zarządziłam detoks, wmawianie sobie, że mnie nie ruszają te wszystkie ckliwe historie straciło sens, czas po prostu przestać je oglądać, choć na trochę.
      pozdrawiam ;),
      M.

      Usuń
  2. Przyznam, że jak byłam młodsza to namiętnie chodziłam na takie filmy do kina. Chyba nawet nie dlatego, że chciałam jakoś szczególnie wierzyć w wielką miłość i szczęśliwe zakończenia, po prostu jest to rodzaj filmów obejrzeć i wrócić do swoich zajęć. Nie trzeba się zastanawiać, nie poruszają, ale w tamtym czasie uważałam, że to dobry sposób na spędzenie miło czasu, chociaż przyznam niezbyt produktywnie. Teraz jestem bliża Twojemu poglądowi na sprawę chociaż wydaję mi się, że tego typu filmy po prostu są coraz gorsze. Bez oglądania można napisać recenzje, a jak się ma trochę szczęścia to będzie w 100 % zgodna z fabuła. Przypadkowe spotkanie, zauroczenie, kilka dni przerwy, spotkanie, problemy nie do przejścia i ostatecznie miłość wygrywa i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Ile można oglądać to samo ? Dlatego od czasu do czasu, jeśli gra jakiś aktor którego darze sympatią to owszem, chętnie obejrzę w innym przypadku wolę coś ambitniejszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to fakt, te filmy często zachęcają swoją lekkością, można się zrelaksować i przyjemnie spędzić czas, ale prawdą jest też, że ostatnio bardzo zeszły z tonu. kiedyś były choć odrobinę ambitniejsze, a już na pewno fabuła była bardziej błyskotliwa i na poziomie. teraz rzeczywiście można przewidzieć zakończenie po pierwszej minucie, albo w sumie w ogóle bez oglądania. cieszę się, że już z nich wyrosłam i oglądam ambitniejsze produkcje zdecydowanie częściej niż kiedyś. masz absolutną rację, że nie da się ciągle oglądać tego samego ;).

      Usuń