sobota, 14 kwietnia 2012

poszukiwanie pracy i zakładanie bloga.


Prowadziłam już kiedyś bloga, w gimnazjum. Bunt i problemy egzystencjalne nieco odrzuconej nastolatki znajdowały swoje ujście na stronie internetowej gdzie można było pozostać anonimowym. Wrzucałam na przemian zdjęcia kiedyś uznawane przeze mnie za gotyckie i mroczne, a następnie słodkie, lukrowe z „mądrymi podpisami”. Sporo jest autoironii w tym jak teraz na to patrzę i mam ku temu powody, bo wiele się zmieniło od tego czasu. Już nie jestem odrzuconą, nieco pulchną nastolatką. Nabrałam odwagi, przestałam ubierać się tylko i wyłącznie na czarno, mieszkam w dużym mieście, studiuję. Mimo to żałuję, że pewnego dnia w ramach buntu przeciwko wszystkim arogantom nie rozumiejącym moich postów, bloga usunęłam. Teraz kiedy patrzę na to z nieco innej perspektywy, chciałabym zobaczyć co dokładnie siedziało w tej dziewczynie sprzed paru ładnych lat. Niestety, jedyne na co mogę liczyć to mgliste wspomnienie jak to kiedyś było. Dzisiaj jednak zaczynam od nowa, nie do końca pewna o czym dokładnie będę pisać, ale właśnie o to chodzi! Czego dusza zapragnie. Każdy czasem potrzebuje dać ujście swoim emocjom, myślom. "Wstukanie ich w komputer" może okazać się całkiem niezłym pomysłem, taką przynajmniej mam nadzieję, a jeśli jeszcze dzięki temu poznam ludzi, którzy mnie rozumieją, będzie już naprawdę idealnie.

I na koniec moja rada na dziś: obsługa klienta indywidualnego to zazwyczaj ładniejsza nazwa nagabywania ludzi! Ponoć człowiek uczy się na własnych błędach, ale w sumie czemu nie miałby się czasem czegoś nauczyć na błędach innych. Akcja poszukiwanie pracy dorywczej, cel prawie osiągnięty. Godziny próbne, promocja kosmetyków. Co się okazuje? Biegasz po parkingu i próbujesz ludziom wciskać perfumy niewiadomego pochodzenia za "jedyne" 119zł, początkowo oczywiście twierdzisz, że wszystko jest za darmo, że to tylko zbieranie opinii na temat zapachu, a potem jakoś przypadkiem proponujesz zakup. Na dodatek dziewczyna, która Cię szkoli, mówi tak szybko, że za nic w świecie nie da się jej zrozumieć a Bezczelna to jej drugie imię. Nie dajcie się na to złapać. A mi nie pozostaje nic innego jak zacząć całą akcję „Poszukiwanie pracy” od nowa. Miejmy nadzieję już bez takich przygód.

4 komentarze:

  1. Ah te kobiety próbujące wcisnąć ci jakieś tanie g**no, nigdy nie rozumiałem jak można tak pracować.
    Szkoda, że usunęłaś starego bloga, może da się coś z niego uratować? spróbować na pewno nie zaszkodzi:)
    Z niecierpliwością czekam na następny wpis:) napisz coś więcej o sobie!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. hihi nie cierpię ludzi, którzy zaczepiają mnie na ulicy próbując coś "wcisnąć".
    życzę Tobie i sobie znalezienia satysfakcjonującej pracy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. już nie piszesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chwilowo nie. w zasadzie nawet nie wiem dlaczego, ale chyba pochłonęła mnie rzeczywistość poza blogowa, choć przyznam szczerze, że to krótkie pytanie skłoniło mnie do refleksji, że lubiłam pisać na blogu i trochę mi tego brakuje :), więc kto wie...

      Usuń