piątek, 1 marca 2013

Mój skomplikowany związek z komunikacją miejską


Tacy byliśmy szczęśliwi, zgodni, tyle wspaniałych chwil. Wszystko się jednak skomplikowało odkąd ztm przestał być słowny i punktualny. Mam wrażenie, że przestał się o mnie martwić i troszczyć, zrobił się oziębły, ja czekam i marznę, a on spóźnia się i nawet za to nie przeprasza.

Czasem mam ochotę powiedzieć, że to koniec! Czuje się niepewnie, nie mogę już na nim polegać, nasz związek powoli się wypala. Nie jest już tak jak dawniej. Wszystkie nasze problemy zaczęły się wraz z nadejściem zimy… Wciąż łudzę się, że gdy zacznie się wiosna, nasza relacja znów odżyje.

Na pewno coś jest nie tak, czuję to! Te spóźnienia, brak wyjaśnień i czasem tak wielki chłód, że aż strach zdjąć rękawiczki. Wciąż jednak nie potrafię bez niego żyć, czekam cierpliwie, staram się nie krzyczeć, choć czasem puszczają mi nerwy… Są jednak jeszcze momenty, kiedy jest jak dawniej, mogę wygodnie usiąść, włączyć muzykę, poczuć ciepło, poczytać książkę. Te chwile są bardzo cenne, w końcu spędzamy mnóstwo czasu razem i jak na razie nie mogę, i nie umiem z niego zrezygnować.

Spóźnia się, jest czasem chłodny wobec mnie, ale mimo wszystko zawsze przyjeżdża, chyba muszę dać mu jeszcze jedną szansę i wierzyć, że wiosna wszystko zmieni…

Pół żartem, pół serio, ale już tak całkiem na poważnie, zbieram się na autobus i metro, i do pracy. A wiosna już naprawdę tuż, tuż! Czuję ją w powietrzu!