poniedziałek, 11 czerwca 2012

Żegnam się znów.


Na własne życzenie funduję sobie co roku pożegnania. Nie lubię ich strasznie, jestem niestety typem sentymentalnej, roztkliwiającej się kobiety, która z rozrzewnieniem kolekcjonuje zdjęcia, pocztówki, bilety z kina, teatru, czy komunikacji miejskiej, a nawet ulotkę reklamującą Galerię Dominikańską sprzed trzech albo czterech lat (dostałam ją kiedy pierwszy raz byłam we Wrocławiu). Od razu po tej „wyliczance” chciałabym powiedzieć, że nie zbieram tego, bo lubię sobie ścianę obwiesić tysiącem dziwnych skrawków papieru , które nie zawsze do siebie pasują (chociaż w sumie to też), ale robię to przede wszystkim dlatego, że każda ta rzecz kojarzy mi się z jakimś wydarzeniem z mojego życia, z jakąś ważną dla mnie osobą. Jak już mówiłam, jestem sentymentalna… Idę do przodu, ale czasem lubię przypomnieć sobie „stare czasy” i powspominać, bo przecież bywało pięknie.

W tamtym roku musiałam pożegnać Warszawę, w tym roku żegnam Wrocław. Miało być łatwo, w końcu stolica nęci i czeka, a jednak, przez ten rok i we Wrocławiu udało mi się uzbierać wiele fantów do mojej ściany… Przeżyłam wiele wspaniałych chwil, poznałam wielu wspaniałych ludzi za którymi będę bardzo tęsknić (po cichu liczę na to, że oni za mną choć trochę też). Kolejny rozdział mojego życia czas zamknąć, pozostanie po nim parę nowych folderów ze zdjęciami na komputerze, trochę smutku, że to już „po” i mam nadzieję kilka nowych przyjaźni.

Co by nie mówić ten rok obfitował w wrażenia i nudno raczej nie było. Wrocław chyba już na zawsze będzie dla mnie miastem w którym wszystko się zmienia, a życie pokazuje, że lubi niespodzianki. Mimo, że nie zawsze było różowo życzę sobie, żeby przyszły rok był tak pełen przygód, spontanicznych wycieczek i imprez jak ten spędzony we Wrocławiu, żeby błędy, które popełnię ostatecznie przyczyniały się do czegoś dobrego, a uśmiech częściej gościł na twarzy niż smutek. Wam wszystkim kochani też tego życzę!

A na koniec zdjęcia z ostatniego roku. Przeróżne, bo naprawdę wiele się działo.























PS A teraz całkiem z innej beczki. Ponoć jeśli nie masz profilu na facebook'u, nie istniejesz. Dlatego też założyłam jakiś czas temu fanpage mojego bloga, bo mariopisze.blogspot.com istnieje i mam nadzieję, że jeszcze trochę istnieć będzie. Zapraszam serdecznie do polubienia ;).

5 komentarzy:

  1. Z Wrocławia do Warszawy nie dałabym się nawet siłą wyrwać. Wrocław jest cudowny <3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrocław jest wspaniały i piękny, ale ja jednak na przekór wszystkiemu wybieram stolicę, to w Warszawie widzę siebie i swoją przyszłość ;).

      Usuń
  2. Ej........ weź............. kurcze nie chcę żeby, jak przyjadę w październiku wypruta psychicznie nieustającym 2 miesięcznym kontaktem z dziećmi, Ciebie tam nie było!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Z kim będę siedzieć? z kim obgadywać (tzn. wymieniać opinie)? degustować ekskluzywne trunki nieprzekraczające 5 zł za litr (:P)?!
    Mario!!!!!!! wróććććććććććć!

    jak nie to ja nawiedzam Ciebie !

    Twoja Dysmorfofobka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będę czekać z utęsknieniem w Warszawie :*!
      a i do Wrocławia na pewno nie raz przyjadę!
      zobaczysz jeszcze będzie okazja napić się ruskiego za 5zł i porozmawiać o "najpiękniejszych" na roku ;). promise!

      Usuń
  3. Ile fotek, a ile wspomnień :)
    Ja niedawno zaopatrzyłam się w tablicę korkową, by też tam gromadzić jakieś fajne wspomnienia w postaci napisanych sentencji itd. Póki co mam przyczepione dwa rysunki mojego poprzedniego podopiecznego, którym się opiekowałam rok temu, a który ostatnio pomalował dla mnie śliczną księżniczkę!:)

    OdpowiedzUsuń