poniedziałek, 25 czerwca 2012

Przyjaciele lekiem na całe zło


Dzisiaj będzie małe 2 in 1. "Przyjaciele" w cudzysłowie sygnalizującym, że mam na myśli serial, a także przyjaciele bez cudzysłowu, moi przyjaciele. Zacznę od tych pierwszych, bo będzie to bardziej błahe i trochę mniej patetyczne, choć kto wie co mi z tego wyjdzie...

Marzy mi się odrobinę (a może nawet trochę bardziej) taka grupka przyjaciół nieustannie przesiadujących w tej samej od lat kawiarni, plotkujących i bez przerwy wpadających na przedziwne pomysły. Z każdym kolejnym odcinkiem utwierdzam się coraz mocniej w przekonaniu, że z taką "mieszanką wybuchową" nie da się nudzić. Kto by nie chciał usłyszeć na żywo słynnego "how you doin" Joeya? Kto by nie chciał wziąć udziału w ich wyprawie do las vegas? I wiele, wiele innych. "Przyjaciele" to zdecydowanie mój antydepresant, który zażywam regularnie. Polecam wszystkim, satysfakcja gwarantowana! Na dodatek przed zażyciem nie trzeba zapoznawać się z ulotką ani konsultować z lekarzem, czy farmaceutą. (taki tam suchy żarcik, trochę w stylu Chandlera)

Teraz czas, żebym pod lupę wzięła rzeczywistość. W Central Perk raczej nie posiedzę z moimi przyjaciółmi, ale tak naprawdę nie ma czego żałować, serial, choćby najlepszy, nie może równać się z własnym życiem. Najważniejsze jest to, że znam ludzi na których mogę polegać, z którymi przeżyłam wiele wspaniałych chwil.

Moim zdaniem przyjaciel to nie osoba, która zawsze mi słodzi i głaszcze mnie po głowie. Przyjaciel to osoba, która gdy trzeba ustawi do pionu, ale mimo to i tak zawsze będzie po mojej stronie. Choćby nie wiem co, choćby nie do końca rozumiała moje postępowanie, powinna głośno wypowiedzieć swoją opinię, ale gdy dojdzie co do czego stanąć za mną murem, koniec kropka, innej przyjaźni nie uznaję.

Na przyjaźń składają się detale, znajomość rzeczy ważnych i mniej ważnych o tej drugiej osobie. Fajnie jest mieć świadomość, że zna się kogoś kto wie czy słodzę, jaka jest moja ulubiona potrawa, w jakich momentach się rozczulam, w jakich butach chodzę najczęściej i dlaczego nawet na 7. piętro czasem wolę wejść pod schodach. Może i to jest wyświechtane i mało odkrywcze, ale dla mnie przyjacielem może być tylko Ktoś kto mnie dobrze zna, na kim mogę polegać, kto jest ze mną szczery i Ktoś z kim naprawdę wiele się śmieję!

Tak sobie myślę, że mam parę takich osób na wspomnienie o których mimowolnie przypominam sobie przeróżne sytuacje z mojego życia i nie mogę powstrzymać się od uśmiechu. Bo przyjaciele to osoby do których krzyczę, że ich nienawidzę gdy gubimy się na stacji 2 minuty przed odjazdem pociągu, to osoby z którymi przez 2 miesiące wspólnie robię kanapki z pasztetem, osoby z którymi zamarzam na włoskich schodach do stacji metra i piję wino pod la scalą. Przyjaciel to osoba z którą kupujemy dwa różne batoniki i potem dzielimy się nimi na pół, dzięki czemu tak jakbyśmy zjadły dwa różne, to osoba z którą zastanawiam się jaki jest pożytek z wybicia sobie "jedynki", a także osoba, którą wiozę na bagażniku swojego roweru, podczas gdy ona na nim ochoczo wymachuje swoimi szpilkami. To są właśnie przyjaciele! Cieszę się, że znam takich ludzi!

PS Długo nic nie pisałam za co bardzo przepraszam. Postaram się jutro co nie co wytłumaczyć i opowiedzieć dlaczego, choć nie mogę obiecać, bo wiele się u mnie ostatnio dzieje, ale na pewno zrobię to w najbliższym czasie.

PS2 I na koniec coś do posłuchania, bo nie można pisać o "Przyjaciołach" bez tej piosenki:


3 komentarze:

  1. Oglądałam dużo odcinków Przyjaciół i też byłam pod wrażeniem tego jak się wobec siebie zachowywali, jak fajnie im się razem żyło i im zazdrościłam, że sama nie mam takiej "paczki" :) Teraz prawdziwi przyjaciele są na wagę złota!!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda! często im zazdrościłam tej zdrowej przyjaźni, która nie była przesłodzona i naprawdę wydawała się być bardzo prawdziwa. z resztą słyszałam, że sami aktorzy po tylu latach zaprzyjaźnili się ze sobą. a prawdziwych przyjaciół naprawdę warto szukać, bo to skarb ;).

      Usuń
  2. Serial, zgadzam się, jest świetny, fantastyczny ;)
    Znaleźć bratnią duszę w dzisiejszych czasach? Cholernie trudne zadanie, ja na szczęście już nie muszę się tym martwić ;)

    othermentality.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń