niedziela, 13 maja 2012

Żywa Książka i Antyfacet

Wczoraj miałam przyjemność uczestniczyć w bardzo ciekawej inicjatywie zorganizowanej we wrocławskiej Mediatece. Akcja nazywa się „Żywa Biblioteka” i jak sama nazwa wskazuje polega na zarejestrowaniu się, wypożyczeniu książki i czytaniu, z tą tylko różnicą, że Książki są żywe, mówią, odpowiadają na pytania, oddychają. Nie wertujesz kolejnych stron, natomiast masz okazję porozmawiać z osobami, które mają coś ciekawego do powiedzenia, które dają nadzieję, pokazują, że wszystko się da jeśli się chce. W „Żywej Bibliotece” można było wypożyczyć między innymi takie okazy jak: Były Bezdomny, Niepijący Alkoholik, Ateista, Katolik, Żyd, Czarnoskóry, Amerykanin, Antyfacet, Muzułmanin, Były Więzień. Każdą Książkę można było "czytać" przez 30 minut i w tym czasie była ona do Twojej dyspozycji, gotowa odpowiedzieć na większość pytań. Naprawdę uważam, że jest to świetny pomysł!

Moja znajoma miała okazję porozmawiać z niepijącym od paru ładnych lat Alkoholikiem, który teraz sam pomaga innym wychodzić z nałogu. Niestety mi się to nie udało, ale emocje jakie jej towarzyszyły po tym spotkaniu były wspaniałe i mi się również udzieliły, A. była naładowana pozytywną energią, oczarowana historią opowiedzianą twarzą w twarz, nie obejrzaną na ekranie telewizora. Opowieść jak scenariusz filmowy: wychowanie w patologicznej rodzinie, nieskończenie szkoły, wdanie się w alkohol i złe towarzystwo, grupy przestępcze, list gończy, trafienie na odwyk, wyciągnięcie ręki przez obcą osobą, zmiana życia o 180 stopni, skończenie szkoły terapeutów, założenie własnego ośrodka... I to wszystko słyszysz na żywo, z emocjami wypisanymi na twarzy, ze 100% autentycznością, bez nadmiernego patosu, ot historia życia!

Ja natomiast postanowiłam porozmawiać z Antyfacetem (niestety na więcej nie miałam czasu, ale jeśli tylko jeszcze kiedyś będę miała okazję wziąć udział w takim przedsięwzięciu na pewno wypożyczę więcej „Książek”). Już śpieszę z wyjaśnieniem kim ten Pan jest i nie jest: nie jest transseksualistą, ani transwestytą, akceptuje swoją płeć biologiczną, nie akceptuje natomiast kulturowych stereotypów płciowych, nie akceptuje, że mężczyzna musi być macho, chodzić w kulturowo uznanych za męskie strojach. Jednym zdaniem mówiąc: Antyfacet to taki Pan, który chodzi w spódnicach, szpilkach, gdy jest gorąco zakłada sukienkę w kwiaty, ma pomalowane paznokcie, a w uszach kolczyki.

Niestety muszę powiedzieć otwarcie, że nieco się zawiodłam. Liczyłam na coś bardziej głębokiego, a jak dla mnie okazało się, że Antyfacet to osoba, która chce przede wszystkim szokować strojem i niczym więcej. Poza tym odniosłam wrażenie, że ma on wyuczone na pamięć co chce powiedzieć, idealnie zaplanowane jak chce się zaprezentować i niestety nie odpowiada na zadane mu pytania. Mimo to zgadzam się z Jego ogólną ideą. Kobieta może być chłopczycą, chodzić w męskich ubraniach, przejmować stereotypowo męskie cechy, w naszym społeczeństwie jest to coraz częściej akceptowane, mężczyźni natomiast mają być męscy i koniec. Choć to ostatnie nie jest do końca prawdą, bo już od paru ładnych lat propaguje się troskliwość wśród mężczyzn, zaangażowanie w wychowanie dzieci, czułość, więc chyba nie jest aż tak źle jak Antyfacet twierdzi.

Podsumowując, było to dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie, poznałam inne spojrzenie na rzeczywistość, bo sama jednak mimo, wydaje mi się, sporej tolerancji żyję w świecie pełnym stereotypów płciowych i w sumie dobrze mi z tym! Lubię gdy facet jest męski, twardy, ma fajną (męską) koszulę i wybiera trampki zamiast szpilek, sama natomiast lubię być kobieca, delikatna, cieszę się z równouprawnienia i nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale nie jestem feministką. Antyfacet mimo że do mnie do końca nie przemówił jest dla mnie kolejnym krokiem w stronę zwiększenia mojej tolerancji, a poza tym kolejną ciekawą osobą, którą miałam okazję poznać. Więcej takich akcji, zdecydowanie!

1 komentarz:

  1. Mariola! Ale fajnie, że masz bloga :). Będę Cię odwiedzać ;).

    KAMA

    www.k-a-m-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń